piątek, 8 grudnia 2006

Szkolenie koni dla polskiej armii

(Z książki „Pamięć” Stołpecki rejon Mińsk „BIAŁORUSKA ENCYKLOPEDIA” 2004), tłumacznie: Zenon Ciechanowicz


W polskiej armii wielką uwagę przywiązywano do doboru i szkolenia koni, bo w tamtym okresie armia konna miała wielkie znaczenie. Koni kupowano u ludności, stosując określone standardy – każde powinien był być młody, wysoki, lecz nie gruby, na cienkich nogach. Za taki dobrze płacono. Koni szkolono w wojsku. W Stołpcach, na końcu ulicy Puszkina (wyjście na Niemen) rzeka była głęboka i nazywała się „końską zatoką”, tam zwierzęta były myte i uczono je pływać. Najpierw na długiej lince uczono konia pływać samodzielnie, potem – razem z jeźdźcem. Kiedy koń wchodził do wody na głębinę, jeździec puszczał wodze, zeskakiwał z niego na lewy bok i płynął obok, trzymając się za grzywę. Kiedy koń dotykał nogami do dna rzeki i zaczynał wychodzić z wody, jeździec przerzucał prawą nogę na siodło i konno wyjeżdżał na brzeg. Uczenie przeprowadzano też za mostem kolejowym.


Potem szkolenie odbywało się na placu przeszkód terenowych, które składały się z parkanów, płotów, żerdzi, rowów, betonowych i drewnianych ścianek. Na wielkiej prędkości jeździec z koniem powinien był pokonać wszystkie te przeszkody.
Prócz tego przyjemna była uroczystość, kiedy na święta na centralnym placu odbywała się demonstracja i defilada wojskowa. Koni poruszały się rzędami (po cztery w rzędzie), trochę bokiem, z głowami zwróconymi do trybuny i w takt marsza poruszały się lekkim truchtem, niby tańcząc, nie naruszając przy tym szyku.

Brak komentarzy: